sobota, 22 lipca 2017

One Piece XX lat mangi

I stało się. Równiutkie okrąglutkie dwudzieste urodziny bestsellerowej mangi One Piece. 22 lipca 1997 roku w Japonii miała miejsce pierwsza publikacja mangi w postaci Rozdziału pierwszego tej pirackiej serii. Z tej okazji został utworzony stream z współtwórcami wersji anime w Tokyo One Piece Tower.



Co ciekawszym jest fakt, że niedawno, w lipcu 2017 roku miała by paść zapowiedź filmu live action z uniwersum One Piece. Czy taka zapowiedź będzie dobrze przyjęta przez fanów, nawet jeśli "sam Oda approved?" Live action atrakcje swoją drogą wyglądają dla japońskiej publiczności dość ... no widowiskowo 



piątek, 14 lipca 2017

XIII Dni Fantastyki we Wrocławiu oczami zwykłego śmiertelnika. Relacja z DF 2017

Kolejne Dni Fantastyki już za nami, co za tym idzie kolejne niezapomniane wrażenia, jakich udało mi się doznać na tym dolnośląskim zjeździe dla miłośników fantastyki. XIII edycja konwentu we Wrocławiu przyniosła mi wielu ciekawych sytuacji, spotkań, przeżyć oraz interakcji, na których zależało mi najbardziej. I były to bardzo pozytywne akcje. Ale po kolei.

Przede wszystkim pogoda. To jest główny czynnik sprawiający, że przebywanie w plenerze wokół Zamku jest takim przyjemnym doświadczeniem. Atmosfera budowana przez miejscowych i przyjezdnych uczestników (niektórzy wykorzystywali nawet dni wolne, żeby tu przyjechać zza granicy. Strefa gastronomiczne, tyk razem powiększona o kilka nowych powozów względem poprzedniego roku, gościła tłumnie ludzi do późnych godzin nocnych. Kręcąc się sporadycznie po okolicy zawsze mogłem liczyć że spotkam kogoś znajomego, lub trafie na okazję zrobienia kilku dobrych fotografii. W tym roku byłem również z mikrofonem w celu nagrania paru setek, aby móc potem skleić z tego jakąś relację dla studenckiego radia w Jeleniej Górze, które będą emitowane w roku akademickim jesienią 2017 roku. 

Różnorodności i bogactwa atrakcji na tegorocznych DF nie brakło. Prelekcje zawsze pękały w szwach, a niektóre planowane jako kameralne w zamkniętych salach wymagały błyskawicznej relokacji na amfiteatr pod murami Zamku, jak chociażby prelekcja o dubbingu z aktorem Jarosławem Boberkiem i oraz reżyserem dubbingu Michałem Przybyłem.

Do najciekawszych obiektów podczas trwania festiwalu należały między innymi:

  • + Obóz postkolonialnego wojska, w wykonaniu Grupy Rekonstrukcji Historycznej "NYSA 32" w którym można było od pasjonatów usłyszeć wiele ciekawostek na temat osiemnastowiecznych wojen, z użyciem broni czarnoprochowej. Towarzystwo bardzo miłe i z pasją do opowiadania. W godzinach południowych słychać ich było na terenie całego konwentu gdy ekipa co chwila grzmiała z działa.

  • + Strzelnica z replikami na kulki, gdzie można było się wyżyć strzelając z broni samopowtarzalnej do ustawionych celów z manekinem, dla mnie już stały i obowiązkowy punkt programu.

  • + Spośród prelekcji w jakich uczestniczyłem, najbardziej wciągnęła mnie możliwość grupowego działania podczas warsztatu pisania scenariusza filmowego prowadzone przez Pawła Jóźwiak-Rodana. Zebrani w 30 osób w sali prelekcyjnej zostaliśmy podzieleni na 3 zespoły, których zadaniem było napisanie szkicu scenariusza do późniejszego omówienia i opracowywania.
  • + Cała masa kramów z grami i gadgetami, na których można było również zgarnąć nagrody za udziały w konkursach gier zręcznościowych, planszowych czy wiedzówkach.

  • + Stoiska z twórcami niecodziennych przedmiotów, gdzie można było zasięgnąć fachowego języka i porozmawiać z wybitnymi twórcami rękodzieł oraz artów m.i. Pawła Jarońskiego czy twórców znanych z sieci jak Jakuba "Dema" Dębskiego,


  • +Wioskę postapo Zakonu Świętego Płomienia krzewiących kulturę nadchodzącej postapokalipsy, zarówno przez design wystrojów, jak i nastrój. Nie będę ukrywał że mało się znam na przeżywaniu apokalipsy, to ta grupa należy do prepersów z którymi należy trzymać dobre kontakty :)
  • + Wielka salę z grami zlokalizowaną już tradycyjnie w piwnicy Zamku; towarzystwo, konkursy gry i wilgoć (szkoda że znowu zamknięta na godziny nocne)
  • + Niespodziewanie (nie do końca, gdyż przed rokiem było podobnie) sytuacje wymagają szybkiego pomysłu.Dlatego z ratunkiem i pomysłem podumania nad trunkiem przyszły nam Alkokrasnoludy, czyli grupka nie całkiem ale jednak brodatych twardzieli z gitarą akustyczną i sprosili wiele osób pod opuszczony magazyn, by śpiewać najbardziej już oklepane, ale dzięki temu wszystkim dobrze znane pieśni. Wszystko byle by nie spać
  • + Rozdanie nagród literackich, koncerty i wiele innych pokazów artystycznych na amfiteatrze Zamku
  • + Zamek pełen cosplayerów przemierzających tereny zielone oraz korytarze galerii zachwycając swoim wyglądem zarówno uczestników jak i przypadkowych okolicznych przechodniów
  • + Goście literatury prowadzący swoje panele w języku angielskim
  • + Gry video, których też było nie mało, można było sprawdzić swoje skille w mashowaniu guzików w bijatykach i struny głosowe w Guitar Hero.
  • + Wiele interesujących i nietypowych prelekcji oraz galerie wystawowe wewnątrz Zamku.
  • + Wrocławski klub Wonderers grający w Quidditcha, czyli grę piłkarską znaną z powieści i filmów Harrego Pottera. I choć nie oderwali się od ziemi, to trenerka drużyny naprawdę odfrunęła podczas przeprowadzania wywiadu.
  • + Atmosfera konwentowa jak zawsze niezawodna, mnóstwo barwnie i zwyczajnie ubranych ludzi chętnych do nawiązania przy prężnie działającej na świeżym powietrzu strefie gastro.
  • + Ponowna możliwość spotkania wszystkich pozytywnie zakręconych ludzi a także utworzenia nowych znajomości, która daje nieprzewidziane efekty oraz masę kreatywnych pomysłów i dzielenia się opiniami o wspólnych pasjach.
Znaczna większość imprezy miała miejsce na terenach otwartych i niezadaszonych, toteż większym szczęściem mogą się cieszyć uczestnicy oraz cosplayerzy którzy pod czystym niebem przemierzali zielone tereny wokół zamku, organizowali kolejne sesje zdjęciowe m.in. Okiem Kruka. konwent obficie odwiedziło wielu kreatywnych twórców, którzy inspirowani kolejnymi spotkaniami zachęcał do działaniami nad swoimi projektami. Spotkać na konwencie można było m.i. wesołego Spider-mana, Czarnego Rycerza, Zbrojnego cosplajera, niepowtarzalnego Don Mario i wieu innych którzy swoją pracą oraz pasją budują konwentową społeczność we Wrocławiu. Dla kilku osób DF 2017 to był również sprawdzian cosplayowych umiejętności, kilka z nich przyznało że jest to ich pierwsze podejście do tworzenia cosplaju oraz występu scenicznego, przed którymi czasem trema dawała się we znaki, jednak nigdy nikogo nie pokonała.


Każdy aspekt ze strony organizatorów z jakim miałem styczność został pieczołowicie dopieszczony, a ja sam nigdy nie zostałem z nierozwiązaną sprawą bez pomocy. Wielkie brawa dla wszystkich którzy przyczynili się do pomyślnego i bezpiecznego przebiegu imprezy.

W moich oczach wrocławskie Dni Fantastyki, to taki mniejszy Pyrkon. Jest wszystkiego od groma, choć nie ukrywam że organizacja wejść mogłaby być bardziej przemyślana z korzyścią dla konwentu. DF-y po raz kolejny udowodniły, iż zaraz po Pyrkonie to jest najwspanialsza impreza fandomowa jaką dane mi będzie regularnie odwiedzać. Wszystkich prezentowanych atrakcji oraz występujących gości nie sposób zliczyć za jednym razem. 

Poniżej Link do relacji Video, tymczasem polecam galerię zdjęć z dodatkami.


Wręcz nie mogłem się powstRzymać żeby nabyć taką pocztówkę
Teraz V dostał nowy wyraz twarzy
Rzut okiem na Okiem Kruka







piątek, 5 maja 2017

Pyrkon 2017. Relacja oczami zwykłego śmiertelnika

Pyrkon 2017 bolał tak bardzo... z niewyspania... gdy dzieje się tak szybko... i bez prądu.


18ty Festiwal Fantastyki Pyrkon imponuje swoim rozmachem jak co roku,zwłaszcza w chwili gdy człowiek ze smutkiem zdaje sobie sprawę, iż na bank nie da rady wejść w interakcję ze wszystkimi spotkanymi postaciami, porozmawiać ze swoimi znajomymi czy zbadać wszystkie atrakcje. Dotychczasowe statystyki mówią o 42 tys ludzi na imprezie.

Festiwal mający taki rozmach trwał stanowczo za krótko. Jako że była moja trzecia wizyta na Pyrkonie, powoli odnajdywałem się w już utartych schematach nabywanych przy poprzednich wizytach. Miejsca noclegowe dla powodzian zmieniły swoja lokalizację, podobnie jak wystawcy czy strefa gastronomiczna, tworząc małe zniesmaczenie gdy od punktu A przez punt B do punktu C trzeba było się tak przemaszerować. Brak możliwości swobodnego podłączenia telefonu czy ładowarki aparatu do prądu był największym ciosem dnia pierwszego jaki padł z ust koleżanki będącej gżdaczem na pyrce, a dla osób cosplejujących i jednocześnie rejestrujących to była udręka. pomimo niewygód atmosfera na strefie sleepói poza nimi pozostawała jak zwykle bardzo pozytywna dzięki przemierzającym ją ludziom oraz ich noszonym barwnym strojom. Konwentowicze w godzinach dziennych jak i nocnych rozbrzmiewali spontanicznymi pieśniami; smutnymi balladami o zdradzie, dało się słyszeć klasyki dżemu, czy nieśmiertelne "zaraz będzie ciemno", spontaniczne fale oklasków, "Andrzeju","wygrałem"... jednak tych sięgających poziomu wychowawczego plebsu 'arka Gdynia' nie skomentuję...


Maskarada była dla mnie jedną wielką niewiadomą do tego stopnia, iż nawet nie udało mi się trafić do budynku iglicy (a pogoda momentami nie bardzo sprzyjała przechadzkom na głównym placu),sama frekwencja imprezy sprawiła że nie sposób się było dostać salę publiczności. Sprawdziły się złowieszcze prognozy, gdyż deszcze niespokojne potargały sady oraz wielu kosplejerów chcących mieć udane sesje zdjęciowe na zewnątrz kompleksu.

Pyrkon przygotował masę stoisk oraz wiosek tematycznych, na których nie brakowało ruchu od pierwszych minut otwarcia bram konwentu Międzynarodowych Targów Poznańskich. No właśnie, bramy! Na tegorocznej edycji zostały otwarte co najmniej dwa strategiczne wejścia główne co pozwoliło uniknąć osobom nadchodzącym w późniejszych godzinach przewlekłego kolejkonu.







Żeby się specjalnie nie rozwodzić ;)

Strefa fantastycznych inicjatyw -> super
Hala gier bez prądu -> fantastyczna, tętniąca życiem przez 24h
Hala gier video -> imponująca
Budynek wystawców -> było na czym zawiesić oko
Strefa gastro -> zawsze się znajdzie ktoś do towarzystwa i napicia
Strefa vipów YT oraz gości -> było ich wielu, zbyt wielu by wszystko wyłapać, ale widać iż każdy się przykładał do zrobienia swojej misji. Moje niespodziewane cameo u Gonciarza xD (?)

Wioski tematyczne -> chyba najlepszy punkt konwentu, zwłaszcza w godzinach after-party
Strefa Star Wars w hali 15 -- z tego co widziałem na video wypadło fenomenalnie, gdyż nie dotarłem na miejsce, a samemu prze natłok zajęć przed- i po-pyrkonowych nie byłem wstanie na czas przeczytać o tej atrakcji na oficjalnej stronie Pyry


Atrakcji napotykanych z planem w ręku i tych spontanicznych było zbyt wiele aby móc o nich wszystkich opowiedzieć, zwłaszcza gdy samemu jest się cząstką mającą wkład w tworzenie tych atrakcji dla innych.


Tegoroczny Pyrkon to również dla mnie była okazja do spotkania dawno niewidzianych twarzy, poznania wielu nowych oraz wyrażenia swojego uwielbienia dla pewnego fandomu czy franchisu. Tak jestem "walniętym" fanem wielu fikcyjnych dzieł literackich mających już swój kawałek brody. w tym roku fani mogą świętować 40 lecie serii z uniwersum Star Wars, 30 lecie serii gier o tytule Metal Gear, czy 20 lecie komiksu manga oraz bazującym na nim anime One Piece. Każda z tych serii jest bardzo bliska memu sercu i mogąc uczestniczyć w ich jubileuszach podczas osiemnastki Pyrkonu wraz z innymi jej fanami sprawiały mi najwięcej frajdy. Pamiątkowe podpisy na fladze PL dla H. Kojimy, działania w toku.
Konwent był tak ogromnym wydarzeniem, że taki fan ciekawych rzeczy jak ja, nie był naprawdę w stanie choćby w jednym pełnym procencie skosztować w pełni z rozmachu imprezy jaka przygotowali twórcy oraz uczestnicy. Nawet zaparkowany Delorean nie pomoże cofnąć się w czasie żeby przeżyć tą imprezę jeszcze raz ;(
Pyrkonie to twoje 18 urodziny, jesteś już pełnoletnim konwentem na mapie konwentów w Polsce i Europie. Mam nadzieję że nabywane przez lata doświadczenia posłużą tobie jako lekcje do rozwoju oraz wyciągania solidnych wniosków na przyszłość.

Galeria foto poniżej, szersza galeria tutaj. Video soon...














Ey B0ss... 

Back to the Future, eh, Snake?





sobota, 11 lutego 2017

Past to The Future>>> Powrót do przeszłości czyli renesans na lata 80-te w popkulturze XXI wieku.

Skąd mi się wziął ten dziwny tytuł? Może stąd iż lata osiemdziesiąte mimo że przeminęły ponad 25 lat temu, trwają dziś w nowej postaci wokół nas, głównie za sprawą multimediów i Internetu? A dlaczego ja o nich tutaj wspominam? Może dlatego że jestem stary, mam osobistą słabość do tej dekady popkultury... (nah, nie jestem aż taki stary). choć tamtych lat gimby nie pamiętajo, zatem nie każdy młody odbiorca będzie doceniał ten rodzaj oraz stylistykę popkulturową

Mamy połowę drugiej dekady XXI wieku za sobą, a każdy rok przynosi coraz większy zalew dzieł popkultury na jakie można łatwo natrafić dzięki coraz powszechniejszej sieci. Wśród coraz większej liczby filmów, komiksów, książek, gier oraz wszelkiego internetowego kontentu, można wyliczyć coraz większą ilość dzieł nawiązujących po części lub w całości do tej zwariowanej dekady, jaką znamy głównie z filmów, głównie amerykańskich (ale i nie tylko) tamtego okresu; schyłek zimnej wojny, muzyczne boom na scenie metalowej, miliony kreskówek robionych pod sprzedaż zabawek, dziwna moda nie nadążająca za trendami, momentalnie przerysowywany patos. To nacechowanie tamtych lat w popkulturze było według mnie głównym źródłem inspiracji głównego nurtu filmowego lat 80'.

Kto temat zna, ten wie o czym pisze tu ja i się może zgodzić z poniższą listą. Kto nie zna, ten będzie mógł się zapoznać. Oto poniżej przedstawiam listę najciekawszych produkcji z duchem popkultury, mody oraz stylu lat 80', zakorzenionych w szerokiej wyobraźni widzów oraz czytelników. Przykłady należą do moich ulubionych, którymi są ...>>>


1. NIEZNISZCZALNI / EXPENDABLES (2010)

Ten przykład dałem na początek, gdyż uważam że renesans kina lat 80' zaczął się wśród twórców wysokobudżetowych od właśnie tego filmu.

Słowo "Expendables" właściwie to "przeznaczeni do zatracenia", ale trudno w języku polskim było by oddać tak dosłownie znaczenie tego słowa, biorąc pod uwagę jak ciężko było uszkodzić głównych bohaterów w tym akcyjniaku, więc Ludzie_nie_do_zdarcia dostali raczej zasłużony "przeinaczony" tytuł na nasz język. Chyba że, ktoś uważa inaczej?
Właśnie. Nadmienić jeszcze bym chciał iż ten film to akcyjniak (film akcji, tak jutuber jeden zaczął nazywać) rodem z lat 80, pokroju Szklanej pułapki (znów tłumaczenie), Komando, czy Rambo. Tak wymieniłem podręcznikowe przykłady, ale właśnie do tych filmów w tej produkcji (oraz dzieł późniejszych: Niezniszczalni 2 i 3) są tu widoczne oczywiste odniesienia. Mięśnie, rozpierdziel, krew pot i łzy. Dość płytka i pozbawiona większego dna czy filozofii fabula, będąca tylko prostym pretekstem do wrypania się dziobem samolotu w sam pępek bazy wroga i na dzień dobry napluć mu kilkoma seriami z CKM-u w twarz, kopiąc go przy tym boleśnie w krocze. Jednocześnie. Jeszcze z półobrotu (część druga się kłania). Rzucane w tej trylogii teksty, może i nie zapadają w pamięć jak w tych rzucanych w pierwszym Terminatorze, czy Predatorze, Rambo nie chwyta tak za serce jak w Rockym. Ale hej, to są ci sami odtwórcy tych kultowych kreacji, którzy mimo kilku dekad na karku, dalej mają ochotę robić to, co wychodzi im najlepiej. Rozpierdul z karabinem w łapie i cachtfraise'm i cygarem w ustach. Jupikajej. 
W filmie pojawiły się prawdziwe tuzy kina akcji, gdzie prym wiodą (zasadniczo dobrze tu nazwani niezniszczalnymi) Stallone oraz gościnnie dla pierwszej części Schwarzenegger, którzy wraz z wesołą ekipą filmowych koksów znanych z kina akcji lat 80', 90' późniejszych, sieją ostre spustoszenie w szeregach wrogów o niekoniecznie angielskojęzycznych nazwiskach.






2. MAJAMI HIROZ - WELCOME TO THE '80S (2011)

Wchodząc na ten kanał YouTube, szczególnie polecam zapoznać się z animowanymi przeróbkami wysokobudżetowych gier 7 generacji przerobionych na odpowiedniki rodem z Atari2600/Commodore64. Już samo intro tych filmików, zdradza, że każda produkcja jest to sentymentalny hołd, oddany kultowym produkcjom ukazując je w starożytnym świetle lat 80' ubiegłego stulecia. Na kanał trafiłem przypadkiem, przez animowaną parodię Arnolda Schwarzeneggera, w produkcji Arnies Bangin Review, gdzie nawet lektora głos jest łudząco podobny, lepszego bym nie dopasował. No i ta przerwa w uzębieniu :D


Spośród prezentowanych na tym kanale materiałów węgierskiego twórcy Balazsa Kalocsai, znajdziemy głównie animacje nawiązujące do lat 80', wrażonych w popularnych obecnie tytułach gier video. Parodie te, choć mogą wydawać się prześmiewcze, są bardzo inteligentne, a z pewnością  prezentują się bardziej jako doskonały mashup, który dla osób nieobeznanych z tematem obecnych trendów growych, prezentowane gameplaye byłyby nie do odróżnienia od tych z Atari czy Commodore. Na szczególną uwagę zasługuje według mnie FarCry3 BloodDragon, oczywiście w stylistyce na starszą konsolkę, ukazującą dość obszerny zakres możliwości gameplayowych z tego tytułu w zakresie ograniczeń jakie stawiały taśmowe kasety z grami na Commodore64. Do tego 8 bitowa muzyczka towarzysząca niemal każdej podobnej produkcji. Majstersztyk. I inspiracja dla innych jutuberów. A kolejnym jest...


3. FAR CRY 3 BLOOD DRAGON (2013)

Zostając przy temacie krwawego smoka, przejdę do pozycji której na tej liście nie mogło zabraknąć. tytuł, od którego sam zacząłem przykładać szczególna uwagę na powstające w ostatniej dekadzie XXI wieku drugie życie lat osiemdziesiątych. Tak, wulgaryzmy, cyber żołnierze, laserowe dinozaury, i jaskrawe neony z przesyconymi kolorami świecącymi od podłoża aż po niebo.
I pomyśleć, iż był to niepewny projekt wyłożony na biurku Ubisoftu, po premierze FarCry3, który zakładał tak nietypową koncepcję, retrofuturystyki widzianej oczami twórców popkultury sci-fi lat 80'. Ten niespotykany, koncept gry rozwiniętej na silniku trzeciej części serii FarCry, jest spin offem od głównej serii, który umieszcza nas w niedalekiej przyszłości. "Rok 2007, przyszłość, z popiołów II Wojny w Wietnamie,rodzi się bohater, pół człowiek, pół maszyna"... itd. Już sam ten zwiastun gdy uderzył moje gały oczne na YT, przekonał mnie że ta gra to będzie coś, a twórcy nie omieszkają umieścić tam więcej, czy to prześmiewczej czy patetycznej treści, celowo nie siląc się na jakąś wyszukaną fabułę a traktując całą sprawę z dystansu. Mimo iż nie jestem fanem serii i specjalnie nie grałem w FC3 ani poprzednie części, to ta gra przykuła mnie do ekranu TV z padem w ręku na długie 6 godzin. Długie sześć ponieważ jest to gra z otwartym światem, a standardowe 6 godzin wystarcza aby przejść cała kampanię, ja wydłużyłem ją do około 14. Uważam iż taka gra, zasłużenie zebrała laury od graczy, choć muszę się zgodzić z opiniami, iż stworzenie takiego schematu gry w pełnej odsłonie nie wyszło by grze na dobre. Choć nie ukrywam, iż w przyszłości (oby nie dalekiej) chętnie bym zobaczył jakiś dłuższy i bardziej dopracowany w szczegóły tytuł, który swoją rozgrywką zabrał nas retrospektywny świat lat 80'. Laur konsumenta przyznany.


Co w tej grze jest najlepsze? Oprócz jej długości (krótkości) niemal wszystko. Zaczynając od bardzo suchych tekstów rzucanych przy każdym zabójstwie czy innych interakcjach naszej grywalnej postaci, komandora Rexa Colta (oryginalne imię), któremu głosu użyczył Michael Beihn (notabene bohater 1go Terminatora), jak i jego nietuzinkowe, wulgarne zachowanie, (możliwość pokazania fakulca w grze cieszy jak nigdy), poprzez epicki soundtrack skomponowany przez Power Glowe, będący ukłonem dla fanów technoelektroniki pulsującej od Brada Fiedela i jego muzyki do Terminatora z 1984, na przerysowanych postaciach, (nazwisko dr Darling), celowo dennych tekstach i abstrahujących do estetyki rysowanych w rzeczonej dekadzie kreskówkach kończąc. No i humor. Rozbrajał mnie niemal na każdym kroku. Teksty rzucane przez kompana w pierwszych wystylizowanych na pół statycznych, 8-bitowych cutscenkach, czy wreszcie legendarny samouczek, prowadzący nas przez podstawową mechanikę gry traktując gracza jakby był zwykłem debilem. Oczywiście wszystko z dystansem. Cały humor jakim jest okraszona gra, jest zdecydowanie skierowana do fanów gatunku filmów tamtych lat, nie musi przypaść do gustu wszystkim.
Jako ciekawostka, powstał inspirowany grą, live action trailer na kanale Gamekult. Z zachowaniem klimatu oczywiście.


4. THE SIMPSONS - COUCH GAG (2015)


Kolejnym genialnym godnym przykładem do zauważalności nostalgicznych spojrzeń twórców do lat 80, jest ten klip, który stanowczo mnie przekonał do napisania tego tekstu. To był już ten moment, gdy renesans w mediach rozrywkowych na lata 80’ jest zauważalny do tego stopnia, iż twórcy The Simpsons, pokusili się do zaaranżowania własnego komentarza w postaci ich sztandarowego gagu z kanapą w intrze odcinka do 27 sezonu. genialne rozpoczęcie przez założenie kultowych słonecznych okularów, popularnych ówcześnie wśród wielu bohaterów filmowych akcyjniaków, który przeradza się w typowy klip serialu rodem z epoki tamtych lat, o przerysowanym, stereotypowym zatwardziałym gliniarzu, zwalczającym przestępców w słonecznym Miami. Mega ukłon w stronę Człowieka z blizną z Alem Pacino, choćby przez wykorzystanie utworu Push it to the limit, spopularyzowanego przez ten film właśnie. Co tu dużo mówić, to trzeba zobaczyć. Link w tekście, brawa dla ekipy Matta Groeinga za wstrzelenie się w czas z tym intrem. Nasza ulubiona żółta rodzinka, sama jeszcze pamiętająca początki w latach osiemdziesiątych, zaskoczyła tak miłym akcentem, gdzie samo intro z gagiem, nie miało nic wspólnego z fabułą odcinka. Możemy się w tym filmiku dopatrzeć kilku easter eggów; moim ulubionym to dr Brown i Marty McFly znajdujący się w  scence ze strzelaniną w barze ;)




5. HOTLINE MIAMI (2012)

Tak, nie wspomnieć o tej grze to duże niedopowiedzenie w kwestii poniższej listy. Ta stylizowana na 8 bitowy t na konsole Playstation 3 i 4, jest grą inspirowaną staro szkolnymi odsłonami pierwszych GTA jeszcze z ery PS1. Poruszając po mapkach w widoku z góry naszym bohaterem towarzyszyć będzie ociekająca psychodelika lekka muzyczka, nie żeby stylizowana na 8-bitowe mixy, jednak wpadająca w ucho,  podsuwająca na myśl chilloutowy klimat, mogący stanowić dźwiękowy wypełniacz, daje do zrozumienia, że akcja ma miejsce w Miami lat 80. Żadnej muzyki na licencji tam nie znajdziemy, a ścieżki dialogowe są ograniczone do 8-bitowych cutscenek. Pełnię uroku dostarcza niezwykle przesadzona brutalność i pixelowo rozlewająca się krew. A gra przez swój poziom trudności, potrafi solidnie wciągnąć, jak Tony Montana ścieżki życia w Scarface. O trudności stanowi fakt, że jeden poziom można próbować zaliczyć setki razy, gdyż śmiertelność naszego zamaskowanego w zwierzęca maskę bohatera jest bardzo wysoka. Jeden silny strzał od wroga i trup. Trofeum wyskakujące na konsoli "Died 1989 times" mówi wszystko. Żeby nie wydłużać, wymienię w podpunktach co stanowi o klu tej gry:


-Gra jest brutalna
-Gra jest prosta -w sterowaniu jak i w fabule
-Jest silnie przekoloryzowana
-Muzyka przywodzi dyskotekowe eksperymenty z epoki
-Dzieje się w latach 80- każdy detal nam to jasno wskazuje
-Jest dopracowana w swojej formie, trudno jej wypisać jakieś minusy
Nie jestem aż tak hardkorowym graczem, żeby się poszczycić, zaliczeniu tej produkcji, jednak pierwsze kilkanaście poziomów przekonało mnie o potędze tego indyka. Ta gra oraz jej sequel Hotline Miami 2 Wrong Number, pewnością staną się w przyszłości growymi klasykami, i podręcznikowymi przykładami, jak się robi współczesne staro szkolne gry wylewające sentyment lat 80 z ekranu. Poniższy art dość umownie traktuje grafikę widzianą w grze. Staroszkolnictwo znów kieruje gracza z powrotem na tory wyobraźni. Nawet kampania reklamowa, jak na grę indie, robi wrażenie.





6. KUNG FURY (2015)

Tytuł, który odbił się szerokim echem na YouTube zaraz po premierze, będący hołdem dla wszelkiego pastiszu, oraz naśmiewania się lat 80' przez nie same. W tym fanowskim filmie o niemałym budżecie znajdziemy wszystko do czego przyzwyczaiły nas filmy lat osiemdziesiątych.

-Sięgająca absurdu ignorancja filmu w stosunku do przeszłości czy historii (tu ukłon w stronę Hitlera)
-Przerysowane charaktery z banalną, choć siłująca się na głęboką historię oraz motywację-
Wyjątkowość bohatera, outsidera w szeregach stróżów prawa, będący jednocześnie samotnym pogromcą setek wrogów
-Jakość wypuszczonego nagrania, przepuszczona przez efekt, odtwarzania go ze zjechanego już VHS-a
-Nonsensowne wykorzystanie kultowych gadgetów z epoki - PowerGlove, Atari2600
-Potężni i sexi barbarzyńcy z minigunami, ujeżdżający dinozaura strzelającego z oczu laserami
-Kung Führer
-Sidekick w postaci policjanta triceratopsa <3
-Hotline, czyli gorąca linia telefoniczna, przez którą można kogoś zastrzelić

-Sekwencja animowana, nacechowana typową kreską animacji amerykańskich lat 80
-Wizualna eskalacja krwi, przemocy oraz efektów specjalnych, na którą oryginalna technologia kręcenia filmów lat 80', nie mogła sobie pozwolić, ale na pewno siedziała w głowach ówczesnych scenarzystów
-No i najważniejsza: kreacja Davida Hasselhoffa w stylizowanym teledysku, w raz z oryginalną nagraną dla filmu piosenką, True Survivor

Ten film, to prawdziwy majstersztyk, będący przełomem w swojej dziedzinie, oraz wg mnie głównym wzorcem do naśladowania w tego typu podobnych produkcjach, jak wyżej wspomniany filmowy FarCry 3 BloodDragon. Żeby, bardziej zachęcić do 30 minutowego seansu, polecam wpierw zobaczyć trailer.


Dla pełni klimatu, lektor, Tomasz Knapik ;)



7. METAL GEAR SOLID V THE PHANTOM PAIN (2015)

Kolejny, wydany w 2015 tytuł, tym razem jest długo oczekiwanym blockbusterem od samego Mistrza (celowo duże "M") gier, ojca chrzestnego skradanek Hideo Kojimy i spółki. Piata część głównej odsłony serii już dawno przed premierą, była tematem głośnych dyskusji wśród fanów, które, (jak zresztą w przypadku każdej premiery poprzednich odsłon) budziła kontrowersje i dzieliła graczy. Gra z liniowej, staje się sandboxem, a jej realia będą (poza grą prologiem MGS V Ground Zeroes) obsadzone w latach 80', dokładnie w 1984 (m.i. ukłon w stronę Orwella: Rok 1984, Davida Bowie: Diamond Dogs).
Co tu dużo mówić, złożoność tego tytułu jest tak ogromna, że można o niej napisać pracę doktorancką, jeśli nie książkę (może jestem na dobrej drodze). Gdy już uporałem się z MGS owym filmowym maratonem, odnotuje w skrócie co najbardziej przykuło uwagę w tym tytule w kontekście do lat 80’.

-Umiejscowienie miejsca i czasu akcji na terytorium Afganistanu, wojna wojsk radzieckich,
-Mocno zmanieryzowana modą lat 80 estetyka na tworzenie humanoidalnych mechów – Salehantropus
-Moda i ubiory postaci, samochody i architektura
-Muzyka, na każdym kroku przypomina nam dobitnie ze to pieprzony 1984 rok! Zarówno ścieżka dźwiękowa, pełna utworów z zastosowaniem przesterowań i syntetyzatorów (oczywiście w umiarkowanych ilościach) i sztandarowych utworach na licencji rockowo, popowych,
-Dalej będąc przy muzyce, dużo aluzji do treści i tytułów piosenek Dawida Bowie z wymienionego wyżej albumu Diamond Dogs

Powyżej wymienione cechy to najważniejsze, moim zdaniem bardzo budujące klimat tego tytułu, który plasuje ten tytuł na moim zestawieniu.

Jako jedną z ciekawostek, chciałbym dodać fakt wydania w 2016 roku limitowanej edycji soundtracku na kasecie audio, z nagraniami wykorzystywanymi oraz dedykowanymi grze. 
O fenomenie gry jak i całej serii nie ma tu sensu wspominać, przypnę jedynie jeden art należący do Darkduxa z deviantart.
Fanart inspirowany estetyką gry lat 80



8. WRECK IT RALPH / RALPH DEMOLKA (2012)

Bowser? Sonic? Dr Eggman? Ekipa Street Fighter? Pac-Man? W jednym filmie wytwórni Disney’a? No i stało się. Powyżej wymienione postaci, stanowią jedynie gościnne cameo, na których obecności w filmie, fani gier liczyli po trailerze, zbudowana będzie cała bajka. Tak nie było, i w sumie dobrze, bo to stworzony na potrzebę filmu, Ralph demolka, wzorowany na grze na automaty Donkey Kong z 1982. Cała historia dla przeciętnego widza jest raczej moralizatorską historią, do jakich nas przyzwyczaił Disney w ostatnich latach, jednak realia w jakie zabiera nas przygoda; dziejąca się w wirtualnej rzeczywistości bohaterów gier na automaty, dobitnie sugerują nam zacieranie się starego z nowym -> świata oldskulowych gierek z najnowszymi trendami. Żeby dużo nie gadać, Ralph, postać negatywna w swojej grze, szukając zrozumienia dla odgrywanej przez siebie od 30 lat roli tego złego, odkrywa moc przyjaźni, kolegując się z młodą, zwariowaną i nieznośnie słodko-irytującą Wandelopę von Cuks ze współczesnego automatu. Jeśli filmu nie widziałeś, odsyłam do YouTube. Polecam obejrzeć film, zarówno wersję oryginalną jak i z naszym rodzimym dubbingiem.
O samym filmie dowiedziałem się zaraz po premierze i nie omieszkałem go obejrzeć z wypiekami na twarzy ciesząc się jak dziecko z nakładanej mi do oczu porcji odświeżonej nostalgii. Film oczywiście dzieje się współcześnie, ale odniesień do lat 80 jest znacznie więcej.
Tym bardziej cieszy, że temat gier, wychodzi coraz bardziej z niszy by zawitać wśród szerszego grona odbiorców. Retro, ale cool.
Ralph wraz z Qbertem, (chyba) kultowym growym bochaterem xD


9. BRÜTAL LEGEND (2009)

Pora na kolejną grę. Przyznam że jedną z moich ulubionych. Właściwie to chyba najstarsza pozycja na tej liście. Jednak co ta gra robi tutaj? Oddaje ducha lat 80 oczywiście! Demonicznego wręcz. Robi to z przytupem, prosto w krocze, przy akompaniamencie dobrej muzy, znanych wizerunków sceny rockowo metalowej rozgrzanej ciągnącym się niemal przez całą fabułę pastiszem stylu, mody czy estetyki lat 80. Przerysowane ćwieki, skóry, epickość metalowej krainy, tak żywiołowo nakreślana na scenie muzyki metalowej lat 80' z Judas Priest, Motörhead, nieco wcześniejszych utworów Black Sabbath lub późniejszych King Diamond. gra przeszła niestety trochę bez większego echa, ze wzgląd na swoją nietypowość, a szkoda, bo ten tytuł troszkę niedoceniony, wkłada ważną cegiełkę w popularyzowanie muzyki metalowej w wyobraźni gracza. Prezentująca się lekko, starając się być jednocześnie jak najbardziej epicka fabuła rodem z okładki heavy metalowej okładki fantasy, z których to nurt heavy metal, czy NVOBHM były najbardziej znane właśnie w latach 80. Z ogromnym dystansem do siebie, jako historii, hołd dla fanów heavy metalu i dinozaurów rocka, nawet bardziej prześmiewczo wobec spandeksu czy pudelmetali, będącymi kontrapunktem dla prawdziwego TRÓ Metalu, no i demoniczny fetysz. Także silna obsada głosowa robi tutaj swoje. Jack Black jako Eddie jest genialny w swojej manierze komedianta-metalowca. no i Tim Curry jako główny boss Doviculus, to oczywista dla mnie inspiracja z dość pastiszowego (jak na owe czasy) filmu Ridleya Scotta, Legenda.
Gra jest wciąż świeża i dość retro. Podręcznikowy przykład z najlepiej dobraną muzyką z gatunku, choć zabrakło starego Iron Maiden, czy Metallici. Poniżej gameplay dla uwiarygodnienia. Polecam zagrać na konsoli. 


10. ASH VS EVIL DEAD (2015)

Tak genialnego powrotu chyba nikt się nie spodziewał. Jeden z czołowych wyznaczników drugogatunkowego kina gore lat 80' jakim była seria Martwe Zło (1981), późniejsze Martwe Zło 2 (1987) czy Armia Ciemności (1991). [nie mylić ze średnim remakiem z 2013]. Wyszło też parę gier na PS2 w 2001, 2003 i 2005 roku. Seans tego ostatniego ''dzieła'' filmowego kazał mi podchodzić ostrożnie do produkcji najnowszego serialu Sama Raimi'ego. Szybko się okazało, że obawy były bezpodstawne. Gdy pierwsze części filmu są swoistymi imprezowymi, zapychaczami, filmu puszczanego w tle nastolatkom by ci mogli imprezować przy przeciętnym dobrym horrorze, tak najnowszy serial z oryginalna obsadą Bruce'a Campbella w roli tytułowego Asha, nie pozwala oderwać wzroku od akcji na ekranie. Po prostu groovie.
Estetyka bezsensownej rzezi, jest teraz ładnie podana, nadal będąc nieestetyczną. Płytki humor oryginałów, jest teraz dosadny i dobitny, a jednocześnie nie przesadzony. Jest po prostu dobry, strawny, nawet rzec, by na tle zalewu współczesnych komedii, ambitny. Muzyka pojawiająca się w serialu nawiązuje do lat młodości Asha (wystarczy spojrzeć na jego pokój w jednym z odcinków 2 sezonu). Fabularnie akcja serialu dzieje się współcześnie. Czuć jednak prawie na każdym kroku, ten nostalgiczny powiew momentalnie bzdurnej i durnowatej fabuły, której początków szukać można właśnie w tych nieskomplikowanych, beztroskich latach 80. Ot, ciągnące się od dekad za Ashem przekleństwo Nekronomikonu. Kolejny udany hołd dla tej zwariowanej dekady dziejącej się 20 lat później. "Hail to the king, baby"



11. SCOTT PILGRIM VS. THE WORLD (2010)

Rozmawiając o retro stylistyce, nie można wspomnieć o tym dziele. Film na podstawie serii komiksu, to celowo przerysowany nacechowaniem komiksowym, growym i muzycznym obraz filmowy, z którego momentalnie wręcz wylewa się nostalgiczna zawartość. Ilość odniesień do nerdowskiego postrzegania świata w tym filmie powinna zadowolić każdego konesera retro rozrywki. Tego filmu, zważywszy na obecność na tej liście, szczególnie nie należy brać na poważnie. Siła tej kuriozalnie zabawnej ekranizacji, względem jego równie obficie wypełnionego niewybrednym humorem pierwowzoru jest dbałość o zgodność z oryginalną formułą, (choć różnice znajdą się zawsze). I przyznam szczerze, iż samego komiksu czytałem kilka stron, a do filmu muszę zrobić ponowne podejście, ta to pozycja jest kolejnym ukłonem w stronę retro estetyki widzianej oczami młodszych czytelników.


12. BROFORCE (2014)

Tak. Oto on. Przewspaniały. Przekokszony. Przeepicki. To jest tytuł który stanowi serce tego wpisu. Jeden z najwspanialszych tytułów indie z jakim przyszło mi się spotkać. Broforce, Krzyknę jeszcze raz. BROFORCE! Doskonała mechanika, intuicyjne sterowanie, przywodząca na myśl retro 8-bitowej gry pokroju Contra, okraszona oldskulową rockowo metalową, wręcz pompatyczną muzą w motywie przewodnim. No i postacie bohaterów. Genialne adaptacje ikon amerykańskiego kina akcji w uproszczonej formie, każącej uruchomić odrobinkę wyobraźni. Wizerunki Schwarceneggera, Stallona, Willisa, Mr. T i wielu innych oldskullowych bohaterów filmów akcji, ale i nie tylko. Spora część z tych postaci ma swoje korzenie właśnie w latach 80', chociaż są i wcześniejsze odniesienia (chociażby Brudny Harry w DLC). Celem samej gry jest zwykłe czerpanie radości z mnogości dostępnych bohaterów, którymi można przeistoczyć zbitki wielobarwnych pikseli symbolizujących wrogów w różne odcienie czerwonych pikselków pokrywając nimi całą, podatną również doszczętnym zniszczeniom mapkę. Przygrywająca muzyczka w tle, jest odbiciem epickich soundtracków, z rockowym pazurem, głaszczącym nasze uszy. Postacie takie jak Brominator, Bro Dredd, The Brofesional, Bromando, Indiana Brones, (wszystkie kultowe postacie z wariacją ''bro'' w nazwie), każdy ze swoim oryginalnym arsenałem czy charakterystyczną gamą ruchów, gestów i dźwięków. No i przybijanie piątki w multi. Gra będąca kwintesencją gatunku, godnym hołdem ku czci kultowych filmów lat 80' i 90'. Miodne piękno w czystej postaci.


13. X-MEN APOCALYPSE (2016)

Tak, tej produkcji w reżyserii Bryana Singera nie mogło tu zabraknąć. Film jest genialny. Pomimo zebranej fali krytyki, uważam że wart jest obejrzenia, (mnie wciągnęło do kina dwa razy) nie tylko dla tytułowych mutantów, jak również dla samego faktu, że akcja dzieje się w latach 80', a dokładnie w 1983 roku. Czuć klimat, i to prawie na każdym kroku. Jednym z najmocniejszych według mnie uderzeń był motyw z Aniołem słuchającym The Four Horseman Metallici, czy żarcik z trzeciej części Gwiezdnych Wojen, gdzie oba wytwory miały wtedy swoja premierę. Wydarzenia polityczne, przeplatające się z wpływem popkultury na życie nastoletnich X-menów. Wysoki box-office, pozwolił im na takie żarciki. Nawet dla samych koneserów lat 80', film godny polecenia. No i Quicksilver w rytmie Eurythmics wykonujący Moonwalka jak M.Jackson.
Epicka scenka Quicksilvera, łapcie:




14. RETRO CITY RAMPAGE (2012)

Tytuł ten to kolejny współczesny stylizowany na ośmiobitowy z siłą pędzącego 88 mil na godzinę Deloreana uderza w nas retro nostalgią. I to po pierwszych kilku minutach. Ciekawostką jest fakt, iż produkcja w założeniu, pierwotnie miała być remakiem GTA III. W tym klonie staroszkolnej piaskownicy nie brakuje tu odniesień do starych gier, filmów czy mody i stylu przełomu lat 80 i 90. Gra jest oczywiście doskonałą parodią sandobxowej gangsterki w wydaniu, jak wskazuje tytuł, retro. Odniesień do wszystkiego co by się wydawało kultowe z epoki, jest ogrom. Muzyczka to również chwytliwe kompozycje utrzymane w stylu tych znanych choćby z konsoli NES-a. O dopracowaniu tytułu może stanowić fakt, iż wydana później została edycja kolekcjonerska na dyskietce optycznej 1,4 MB. Wow. Żeby się nie produkować w kwestii odniesie polecam poniższą wyliczankę, dzięki ARHN. Miodność nawału wszelkich inspiracji, parodii i odniesień jest w grze przeogromna. Choćby wymienić doskonale sparodiowane sekwencje pierwszej gry Metal Gear, czy raczej jego NES-owego portu z błędami w tłumaczeniu, jakie można wychwycić w dialogach pomiędzy bohaterem gry (zwanym tu "Playerem") a prowadzącym nas przez tutorial postaci Lee (czyli kalką Solid Snake'a).
Samej gry do tej pory nie było mi dane przejść, jedynie ograłem demo. Niemniej jest to tytuł, który wkrótce zasili moja bibliotekę na Steam. This is heavy!




15. DANGER 5 (2011)

Bez zbędnego owijania w bawełnę. Serial twórców będący prześmiewczą, jednocześnie inteligentnie prezentującą głupkowaty humor parodią, Poziom obłędu wylewający się z ekranu przekracza momentalnie jakiekolwiek logiczne pojmowanie rzeczy, rodem z jakiegoś dziwnego anime. W sumie to inspiracji humorem z kraju kwitnącej wiśni tu nie brak. Ale zaznaczam, jest to wciąż bardzo inteligenty humor, który niemal doskonale kalkuje w krzywym zwierciadle klisze znane z retro seriali, Australijski serial w swobodny sposób podchodzi do tematu, jakim jest II Wojna Światowa, robiąc z tego slapstikową komedię, charakteryzując ją w sposób, aby wyglądała na kręconą w latach przełomu 70-tych i 80-tych. Kiedy pierwszy sezon odbywa się faktycznie w latach 40 w wojennej Europie pod panowaniem nazistów, to sezon drugi zabiera nas do... amerykańskiej szkoły średniej. Najlepszym motywem przewodnim serialu, jest grupka pięciu charyzmatycznych bohaterów, próbujących pokrzyżować, coraz to wymyślniejsze,szalone pomysły zwariowanych nazioli z wujkiem Adolfem na czele. największym pozytywnym absurdem produkcji jest fakt, że zarówno bohaterowie jak i antagonista serii, zostają przeniesieni do lat 80'. Tam grupka Danger 5 dalej dokonuje działalności konspiracyjnej, aby walczyć ze złem. Cały serial jest tak przepełniony absurdami, podkreślam jeszcze raz - celowo - napakowany tyloma kliszami, aby jeszcze bardziej zaznaczyć najbardziej przerysowane elementy prawdziwych seriali szpiegowskich czy przygodowych tamtych lat. Dopracowane sztucznie wyglądające efekty specjalne, doskonale dobrana muzyka dodająca uroku tamtych lat. Żyć nie umierać, nabiera w tym serialu nowego znaczenia.



16. DEATHGASM / ŚMIERĆGAZM (2015)

Ten nowozelandzki horror/komedia/gore to jedno z moich najświeższych odkryć tego typu. Film, pomijając jego estetykę do bycia jakby celowo zrobionym do bycia filmem pretendującym do bycia w klasie A, nakręconym dla kategorii klasy B, w luźny sposób nawiązuje do nostalgii lat 80' poprzez kilka wątków. Bohater filmu, nastolatek ze szkoły średnie, oraz jego kumpel, to typowi outsiderzy, słuchający ciężkiej muzy, fantazjujący o gorących laskach i czczący kult Szatana, jedzący koty (no zmyśliłem te 2 ostatnie). W swoich fantazjach Brodie przenosi się do metalowego świata pełnego epickości, przerysowanych metalowych klisz gatunku heavy metal. Chłopaki odnajdują przeklęty tekst piosenki, który potem odśpiewują w garażowym zespole by potem zamienić swoje najbliższe osoby w otoczeniu w grupy, agresywnych i bezmyślnych zombie. Ot takie oryginalne. Chłopakom jednak taki stan, nie przeszkadza im z uśmiechem na twarzach przechodzą do masowej anihilacji nieumarłych w iście metalowym stylu, zgodnie ze swoimi wcześniejszymi nerdowatymi wyobrażeniami. Jest krwawo, jest gore, jest bielizna. Celowo tandetna fabuła, świetnie dobrana metalowy/rockowy soundtrack z utworami nawiązującymi do świetności wyobrażonej w epoce epickiego heavy metalu lat 80'.
Jest to dla mnie film ciężki do zaszufladkowania. Jednak jeśli miałbym wskazywać na inspiracje, z jakich czerpali twórcy tej produkcji, wskazywałbym w stronę gry Brutal Legend. Niech poleje się krew, polecą odcięte głowy i popłynie do uszu metal. Kostki do gry zostały rzucone.

Mam nadzieję, że dobór kadrów zachęci do bliższego zapoznania się z tym tytułem


17. WAMPIR Z MO (2011)

Teraz coś z polskiego podwórka. Ostatnimi czasy zacząłem zwracać większą uwagę na polskie powieści fantastki/fantasy. Ze szczególnym zainteresowaniem śledziłem przygody Jakuba Wędrowycza autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Historie napisane z pomysłem, jajem i lekkością, traktując wszelkie niecodzienne wydarzenia z dystansu. W sposób swobodny połączono w nich przygody łowcy demów, potworów i innego plugastwa wziętego rodem z folkloru słowiańskiego, czy produkcji zbijających większość maszkar w jedno miejsce typu Castlevania. Całość wszystkich historii niepozbawiona jest oczywiście polskich przywar, zalet oraz wad, cech narodowych czy stereotypów, a to wszystko poprzez spojrzenie na świat oczami „buraka”. W podobnym stylu artystycznym rozgrywa się opowieść „Wampira z MO”, ukazujące perypetie tytułowego wampira w rzeczywistości polski lat 80, gdzie przykładową sytuacją może być rutynowa kontrola przez milicję, pragnącą pałowania opozycji. Świat absurdu PRL-u w ukazaniu fantastyki. Lekka i przyjemna lektura, choć polecam również odsłuchania audiobooków, gdyż lektor swoim głosem dodaje odpowiedniego klimatu, jakbyśmy prawie tonęli w opowieści nagranej na szpule taśmową. Również niektóre z kronik Jakuba Wędrowycza, jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów literackich stworzonym przez Pilipiuka, ukazuje świat codzienny i absurdy 8 dekady XX wieku (ale też lata wcześniejsze oraz późniejsze) przez pryzmat niecodziennego zawodu wykonywanego przez zakonserwowanego od środka przez bimber egzorcysty-amatora. 




18. TED (2012)

Film twórcy Family Guya także zasługuje na wspomnienie na tej liście. Jest to jedna z tych komedii, która w wyważony sposób prezentuje nowy poziom poczucia humoru z dobrym smakiem, nie będąc przy tym zbyt debilna i niestrawna (może z minimalnymi wyjątkami, ale hej, to Seth McFarlane). Bez owijania, o filmie:
Niektórzy chłopcy, nie chcą nigdy dorosnąć
-Oryginalny pomysł na fabułę, o ożywionym przez dziecięce życzenie misiu, który spędza w wieku dorosłości czas ze swoim właścicielem
-Masa odniesień do popkulturowych ikon lat 80’ i późniejszych, aluzji gagów, czasem zbyt hermetycznych dla polskiego widza, ale i tak czytelnych
-Gościnne udziały gwiazd ekranu, prym wiedzie bohater Flasha Gordona oraz soundtrack zespołu Queen
-Absurdalne pojmowanie rzeczywistości (mówiłem już ze to od twórców Family Guy, gadający i żyjący pluszak w kontekście codziennych sytuacji to nic dziwnego)
-Humor zdecydowanie dla dorosłych

Umieściłem ten film, głównie ze względu na niespotykaną ilość odniesień i aluzji do popkultury i sentymentu do lat 80 widocznych przez niemal większą część filmu. podobnie ma się sprawą z sequelem Ted 2, gdzie chyba pierwszy raz widziałem, żeby film dział się na konwencie fantastyki. Polecam obie części.



19. UNDERTALE (2015)

Kolej na dość niespodziewaną na tej liście pozycję. Undertale, to gra dość unikatowa, artystycznie dopieszczona, wystylizowana na pochodzące z czasów pierwszych rozbudowanych RPG-ów, przypominająca czasy pierwszych 8-bitowców. O samej fabule nie napiszę za wiele, gdyż produkcja wciąż czeka na dysku na uruchomienie. Nie mniej zakładam, że historia w niej zawarta jest warta przeżycia, a jej walory estetyczne na pewno nie ujmują poziomem wyglądających na młodsze (choć będące starszymi) gry z serii Final Fantasy. Zalożeniem gry było eksperymentalne podejście do stworzenia współcześnie grywalnego i przestępnego tytułu w stylu retro. Więcej polecam sprawdzić na YouTube.


20. CALL OF DUTY INFINITE WARFARE: ZOMBIES IN SPACELAND (2016)

O najnowszej produkcji Activision dwa słowa. Widząc jak silne i popularne stał się w mediach rozrywkowych sentyment do tematu retro lat 80, studio w najnowszej odsłonie CoD, dodało bonusową kampanię umiejscawiając nas w parku rozrywki wystylizowanym na lata 80', gdzie głównym punktem programu jest eliminacja nieumarłych za pomocą solidnego arsenału broni, wszystko utrzymane w klimacie. Nie dane mi było zagrać w tą produkcję, po trailerach jednak uważam że sama dodatkowa kampania przykuje mnie do do gry, najpewniej multiplayera lokalnego na parę ładnych godzin, podobnie jak poprzednie odsłony Call of Duty z kampaniami zombie; CoD World at War, CoD Black Ops 1 i 2. Patrząc na oprawę graficzną w trailerze, muzykę i biorąc pod uwagę budżet, jakim dysponuje studio, ta kampania będzie dla hitem w dziedzinie retro. I powód dla którego zainwestuję w nowego CoD-a.  Mam nadzieję że ze strony twórcy corocznego wypuszczania nowej odsłony, ten dodatek nie był kolejnym odcinaniem kuponów. Ta produkcja to właściwie spuścizna dotychczasowego dorobku współczesnych retromultimediów, co samych klimatów retro. Obym się nie rozczarował.


21. THE THING / COŚ (2011)

Ten "Coś" to nazwany tak samo prequel do genialnego horroru Sci-fi Johna Carpentera z 1982 roku. Dla niewtajemniczonych zdradzę, iż film zabiera nas na Antarktydę, gdzie w amerykańskiej placówce badawczej rozgaszcza się zmiennokształtna forma życia, która przywędrowała sobie z norweskiej bazy pod postacią niewinnego Husky, początek filmu ukazuje, jak badacze ze Stanów odwiedzają doszczętnie zniszczoną bazę Norwegów, jedynie dociekając tego co tam mogło mieć miejsce. i tutaj właśnie wychodzi ekipa Matthijsa van Heijningena, która podjęła się zadania dopowiedzenia historii, jedynie napomkniętej w oryginale z 1982 roku. Akcja tej produkcji umiejscowiona jest w owej bazie, z której to naukowcy dokonują odkrycia rozbitego UFO oraz zamarzniętej w bryle lodu obcego, nie wiedząc jeszcze jaki horror ich będzie czekał. Co prawda klimat grozy filmu nie jest oddany tak umiejętnie jak u Carpentera, mimo to, całość ogląda się dobrze, widząc że przyłożono pracy do tego, aby umiejscowić akcję fabularnie w latach 80'. Analogiczną sytuacją wyciągnięcia większej historii ze starszego filmu mieliśmy w przykładzie Star Wars Rouge One.




22. STRANGER THINGS (2016)

I w końcu najnowsza produkcja jaką dane mi było poznać bliżej w kwestii tematyki retro lat 80. Dość niespodziewane odkrycie muszę przyznać, gdyż nie jestem specjalnym koneserem seriali, to jednak ta produkcja emitowana w Netflix pozamiatała moje wyobrażenie o tym gatunku i to sporo. Bo co my tutaj mamy?

-Czas akcji, 1983 rok, realia na ekranie oddane wg mnie bezbłędnie
-Fantastyczny pomysł na stworzenie fabuły (choć muszę przyznać że zaczerpnięty jakby trochę z trendów panujących w latach 80', podobieństwo do Half-Life)
-Masa nawiązań do faktycznych wydarzeń z zakresu popkultury lat 80
-Świetnie napisane postacie, rozbicie wątku śledztwa za paranormalne niewyjaśnionymi rzeczami na grupki dzieciaków; nerdów, nastolatków; typowych nieudaczników i osiłków; oraz osoby dorosłe
-Muzyka z epoki, świetnie ubarwiająca wydarzenia na ekranie, te wesołe jak i te smutne czy przygnębiające (a takich momentów nie brak)
-Wciągające poczucie zagrożenia, trzyma nas z bohaterami do ostatniej minuty
-Niezwykle klimatyczne i genialne w swej prostocie intro do każdego epizodu

Serial jest do obejrzenia w dwa wieczory, a fani Sci-fi, klimatów retro lat 80, czy łowcy smaczków popkulturowych nawiązań będą zachwyceni. Serial "Dziwne Cosie" okazał się dobrze przyjęty, doczekał się kontynuacji w postaci drugiego sezonu, już pod koniec 2017 roku. Tymczasem zapraszam i zachęcam do obejrzenia sezonu pierwszego:



23. NOCNY KOCHANEK (2012)

A teraz coś z zupełnie innej beczki. (heh coś ;) Znowu na polskim gruncie. Zespół rockowy założony w Warszawie, grające coś na miarę pastiszowego komedio rocka, stylem, zarówno muzycznym jak i graficznym (okładki) nawiązują do mody lat 80', kiedy muzyka metalowa się krystalizowała, nabierała tożsamości, a teksty nabierały wtedy przerysowanej epickości. Zawartość tekstowa Kochanka, w sposób oczywisty parodiuje tą epickość niemal w każdej linijce swoich teksów, nie bojąc się przy tym łamać schematów panujących w trendach cięższego grania. Robią to z jajem i to bardzo dobrze ugotowanym. Wsłuchując się w ich teksty można momentami parsknąć śmiechem na bezczelną śmiałość, z jaką przychodzi im przedstawiać ciężką epicką tematykę utworów w niezwykle lekki za to mocno przerysowany sposób, gdzie momentalnie to brzmi jak śpiewany kabaret. Ale kabaretem nie jest, tylko zespołem metalowym. I to cholernie dobrym. Zespół nie boi się eksperymentów, jak pokazał na swoim drugim albumie ze stycznia 2017 roku.

Okładka drugiej płyty, jasno nam każe się domyślać, z jakiej dekady pochodzą inspiracje stylu

24. GUARDIANS OF THE GALAXY / STRAŻNICY GALAKTYKI (2014)

Kolejny przykład od Marvela. Oglądając ten film po raz pierwszy nie specjalnie mi się to rzuciło w oczy. Wszak fabuła odbywa się w uniwersum świata Marvela, ale gdzieś w kosmosie o bliżej nieokreślonej dacie. O nostalgii do minionych lat 80 możemy wyczytać głównie od bohatera głównego filmu, Starlorda, który jako jedyną pamiątkę z ziemi zabrał swoją kasetę audio z ulubioną muzyką. muzyka oczywiście na czasie dla jego dzieciństwa, także motywami przewodnimi muzyki na licencji są utwory puszczane w tle popularne w tamtych latach. Patrząc już poza konwencją, to chyba jeden z najlepszych filmów ich stajni w ostatniej dekadzie. Trailer do drugiej części, pod względem utrzymania tego klimatu, nie pozostaje w tyle. Poniżej lista piosenek wykorzystana w filmie, może melomani znajdą tu coś nowego:



25. ANGRY VIDEO GAME NERD MOVIE (2014)

To dość nietypowy przykład, jednak zasługuje żeby powiedzieć o nim słów kilka. AVGN, to amerykański jutuber, który od ponad dekady tworzy prześmiewcze filmiki recenzujące dobytek elektronicznej rozrywki i nie tylko. Specjalizując się w okrutnych i bezlitosnych recenzjach klasycznych (tak by się wielu wydawało) gier, wytykając im wszelkie wady,oraz to, jak brutalnie się zestarzały. W 2014 roku w raz z ekipa filmową (i za namową widzów YT) postanowił nakręcić film fabularny, będący w znacznej części nawiązaniem do retro rozrywki gier na konsole i automaty, głównie z lat 80'. Motywem przewodnim filmu było nakręcenie recenzji do zapowiedzianego przez producentów branży gier video sequela do najgorszej gry video wszech czasów, E.T. Film, z chałupniczo wyglądającymi efektami specjalnymi, (celowo bądź nie) ogląda się przyjemnie, patrząc jak tytułowy nerd, stara się odkryć prawdę stojąca za produkcją znienawidzonej gry na Atari, po drodze. Po drodze jego perypetii, spotkamy osoby, miejsca i przedmioty silnie związane z branżą rozrywkową mające swoje korzenie w latach 80'. Humor jutubowy, przeniesiony na duży ekran, stara się przed widzem być przystępnie śmieszny, ale momentami ciężko zrozumieć co niektóre bardziej hermetyczne żarty. Nie mniej jako jego stały widz na kanale YouTube,w mig łapałem większość serwowanych aluzji, czy to do świata gier, filmów, postaci, czy ogólnie środowiska lat osiemdziesiątych. Film, dzięki swojemu humorowi, pomimo że mocno zwariowany, przyjemnie się ogląda, ale nie musi się spodobać każdemu. Polecam fanom retro gamingu oraz wielbicielom Jamesa Rolfa, czyli Nerda.
Jako ciekawostka w 2012 roku recenzent ten, doczekał się retro gry zręcznościowej, będącą  zbiorem grywalnym odniesień zarówno do oldskulowych gier ery 8-bitowców jak i wielu recenzowanych przez nerda gier.



25. DESPICABLE ME 3 (2017)

Ten film z minionkami wchodzący do kin w 2017 roku, wkładam na listę na szybko z powodu jednego powodu. Nowy antagonista Gru. No po prostu spójrzcie na niego. To jest chodzący pomnik epoki lat 80, ubiór, fryzura, gadgety, muzyka z którą się utozsamia, imię i te jego kocie ruchy (jak ładnie tańczy Jacksona).
Nie wiem czy się wybiorę na niego do sali kinowej, nie mniej jestem bardzo ciekaw jak się potoczy fabuła z ta intrygującą personą. Oto trailer.


W sumie film raczej niewiele wniesie do rozbudowy współczesnego renesansu na modę lat 80', choć muszę przyznać że poprzednia część, "Minionki" skupiona na małych żółtych podwładnych w służbie zła, zostały genialnie obsadzone w latach 60' XX wieku, choćby przez świetny dobór piosenek z epoki, aż sam byłem zaskoczony The Doors, przy przebiciu się na drugą stronę.


Dodając jako suplement. Jeszcze innymi udanymi współczesnymi pomnikami retro, można zaliczyć grę Alien Isolation (2014), rozwijająca koncept retro futurystki z filmu "Alien" 1979. Miejsce akcji, Statek Apollo w swoim designie, wystroju, wbudowanej w niego technologii oraz garderobie pracującej w nim załogi z niesamowitą dbałością o szczegóły oddaje architekturę statku Nostromo. Gra do złudzenia przypomina film Ridleya Scotta, od czasu rozwijania fabuły, przez strach jaki ona wywołuje po muzyce kończąc. Za inny przykład powinienem podać Italian Spiderman (2009), mini serial australijskiego studia, odpowiedzialnego za późniejsze Danger 5, który w podobny sposób umieszcza klisze znane z niskobudżetowych serialach o superbohaterach. Serial, wydany później jako 40 minutowy film, został tak wystylizowany, aby wyglądał na nagrany w latach 70', z podłożonym bezczelnie brzmiącym włoskim dubbingiem.


No ładnie, dobiłem do 25 przykładów. Mam nadzieję że były one trafne i odkryły co nie co uroku wypływającego z współczesnych dzieł multimedialnych rozlewających sentyment na ta magiczną epokę. Jak widać przykładów czytelnej nostalgii i nawiązań do lat 80 w większym lub mniejszym stopniu nie brakuje. Skąd się w ogóle wziął taki popyt na styl retro? Skąd to pragnienie? Czyżby to dlatego, że część obecnych twórców wychowywała się w 80? Co przyniosą kolejne lata, czy będzie to coraz większy wysyp nostalgicznych treści dla młodych odbiorców, pragnących poznać tą magiczną dekadę nigdy samemu w niej nie żyjąc, a starsi pamiętający te czasy spoglądają raczej z rozrzewnieniem na owe produkcje, jak na pomniki oddające hołd dla lat ich dzieciństwa i młodości.