wtorek, 3 marca 2015

METAL GEAR SOLID czyli ballada o chodzącym czołgu. Moja opinia gracza Cz.1

Właśnie ukończyłem grę na Playstation 1, autorstwa Hideo Kojimy, japońskiego twórcy gier video, którego najlepszym dziełem w dorobku uznanego w świecie gier jest Metal Gear Solid z 1998 roku.

Grałem na 32 calowym telewizorze LCD poprzez emulowany obraz gry z PSX na PSP (ze względu na brak możliwości grania gry na pierwszym Playstation). Od jej wydania minęło ponad 15 lat a w dzisiejszej branży gier video jest to nie mało patrząc na dzisiejsze standardy. Jednak pomimo upływu lat odbiór tej gry jest, co tu dużo mówić, fantastyczny. Duży ekran jasno i przejrzyście obrazuje wszechobecną pikselozę tworzącą bryły przestrzenne, ale taki jest urok tej generacji gier wchodzących dopiero w świat w 3D. 

MGS na dużym ekranie
To nie obraz jest w tej grze najważniejszy, ale nie mogę pominąć faktu, że pierwszy w serii MGS był wyjątkowo dopracowany graficznie. Masa szczegółów, dobrze prezentujące się detale i animacje postaci, które z racji na sztywność w mimice twarzy nadrabiała to doskonałą ścieżką głosów postaci, zarówno w języku angielskim, tak i w oryginalnym japońskim voice cast. A tych w grze nie brakuje, jak na standardy gier jest bardzo dużo cutscenek i rozmów przez kultowy w grze CODEC. Czas jaki musiałem przeznaczyć na przejście gry od a do z był w mojej estetyce jako doświadczonego już gracza serii miał stosunek 3:5 a 2:5 wstawki fabularne. Oglądając te cutscenki i rozmowy czas gry się dłuży a gameplay rozciąga, ale w serii Metal Gear właśnie o to chodzi. To fabuła, niejednokrotnie poskręcana jak węzeł gordyjski jest według wielu graczy największym atutem serii. Nie chcąc wprowadzać spoilerów (!) krótko wspomnę  o czym to jest. Historia opowiada o solowej misji legendarnego komandosa o kryptonimie operacyjnym Solid Snake, od której powodzenia zależy światowy pokój. Spiski na najwyższych szczeblach władzy, wodzenie za nos głównego bohatera, z którym to, pomimo iż daje się poznać jako szorstki, skryty, niesentymentalny zimny drań, szybko się utożsamiamy. No i oczywiście fantastyczna fabuła idealnie wpisująca się w aktualne realia polityki i gospodarki na świecie, gdzie nie brakuje także głębszych refleksji na temat ludzkiej psychiki, czy socjologii. Pragnienie walki i zabijania, szukania celu w życiu, dążenia do zemsty czy postawione przez Otacona pytanie „Czy miłość może zakwitnąć na polu bitwy?” W samej grze pomimo gameplayu silnie zaakcentowanego na zabijanie przeciwników, należy doszukiwać się bardzo antywojennego przesłania. Te motywy fabularne sprawnie złączone w historię walki z takimi cudami technologii jak chodzący czołg (pierwotnie kojarzyłem Metal Gear Rexa z AT-AT z Gwiezdnowojennego Imperium Kontratakuje), cyborg Ninja w egzoszkielecie, żołnierze po terapiach genowych oraz nanomaszyny wywołujące u niektórych bohaterów niezbyt przyjemne przedwczesne zejście.

Kultowe dla serii rozmowy w Codec
Przechodziłem ta grę już kilkunasty raz, ale teraz zdecydowałem się na maraton, gdzie pomiędzy jej sekwencjami gry przykładałem maksimum skupienia do jej angielskojęzycznej treści. Dodatkowym plusem grania w taki oldskulowy tytuł było oglądanie gry na dużym TV, niewielkim wg mnie minusem sterowanie na PSP, które nie zawsze jest tak wygodne jak na padzie od konsoli stacjonarnej SONY, jeśli chodzi o gry emulowane z PS1. Przejście całej historii Solidnego Węża zajęło mi 8 godzin 31 minut [w dwóch podejściach po 4 godz]. W trakcie cutscenek zdarzyło mi się 2 razy uronić łezkę, a nawet cały strumień jak doszło do śmierci jednej z bossów – Sniper Wolf. Powiedziałem „przejście” gry ale raczej powinienem użyć słowa obejrzenie, ponieważ Hideo Kojima to zdolny reżyser i wielbiciel dobrego kina. W swoim dziele przedstawia nam historie z iście filmową narracją; intro będące małym prologiem do fabuły to nietypowy sposób na wprowadzenie do historii w grze, a briefing files, w których możemy zgłębić w wątkach poruszanych w grze to ciekawe rozszerzenie o wiedzę dla mogących wynikać z samej gry niejasności, niedomówień a także dobre przypomnienie o najważniejszych aspektach fabuły.

Kojima niemal na każdym kroku ze swojej produkcji puszcza oko do gracza, a dobrze obeznany gracz wie gdzie tych uśmiechów szukać. Jako przykład, wymienić mogę cutscenki animacji z poprzedniej gry Kojimy-Sana; Policenauts, triki bossa Psycho Mantisa zmuszające gracza do ingerencji na zewnątrz konsoli PS1, nagroda za przejście gry w finałowej cutscenki (stealth camuflage/ bandama), pytania zadane przez bohaterów wewnątrz gry "Co się stało z muzyką?" gdy ta przycicha podczas jednego z przełomowych momentów w grze. No i tu chcę jeszcze wspomnieć o soundtracku. Jest on genialny. Doskonale oddająca ponurą otoczkę nuklearnej bazy Shadow Moses muzyka będąca połączeniem symfonii z industralem. Soundtrack do gry został wydany oficjalnie na CD, nadal świetnie się tego słucha. Niestety nie cała muzyka z gry jest dostępna, w wielu cutscenkach i rozmowach codec wyłapałem sporo klimatycznej muzyki KCE Japan Sound Studio, której nie można znaleźć nigdzie indziej, jest ona wpleciona w cutcneki i dialogi zawarte w CODECu (Mieć tylko mogę nadzieję, że komuś uda się to skutecznie zripować). Wiele tytułów z serii MGS nie miało oficjalnych soundtracków, toteż kompilacje muzyczne wypuszczali do sieci sami fani. MGS OST jest na dostępna w Polsce m.i na serwisach allegro oraz e-bay, ale egzemplarz płyty z muzyką często jest niemal dwukrotnie droższy od samej gry!
Gra Metal Gear Solid z 1998 roku dała podwaliny dla dzisiejszych skradanek i stała się kultowa w wielu kręgach graczy na świecie. Miała duży potencjał obok fabuły, grafiki czy muzyki spory arsenał innowacyjnych pomysłów gameplayowych, które muszę jednak nadmienić, nowością w serii nie były. Dwa pierwsze Metal Geary (1987, 1990) były głównymi źródłami, skąd Kojima-San garściami czerpał pomysły zarówno rozwoju fabuły, jak i innowacji gamepleyowych do trzeciej części gry.  Inną ciekawostką jest fakt, iż pierwotnie miał to być tytuł wydany jako Metal Gear 3 na platformę 3DO, na szczęście w trakcie prac nad tytułem na rynku gier video pojawiło się Sony ze swoim PlayStation :)

Z oryginałów, posiadam jedynie na PC,
niemniej przydatny podczas
przechodzenia gry element ;)

Pierwszy raz MGS przeszedłem samodzielnie (niemal) do końca na swoim laptopie, miałem jednak problemy z dotarciem do finałowego bossa. Gdy miałem opuścić pomieszczenie przez odblokowane drzwi, te nadal nie ustępowały, choć gra upierała się że droga wolna. Sterowanie klawiaturą nie sprawiało żadnych problemów, ja sam grając pierwszy raz uznałem nawet że wygodniej grać w ten tytuł na PC niż na padzie od PS. Nie ukrywam, że obecnie jest to dla mnie popularniejsza platforma do grania ;)


Mowa końcowa Ocelota, kolejne zagadki


Krótkim słowem podsumowania, jest to dla mnie niepodważalnie jeden z najlepszych tytułów konsolowych wszech czasów. Na swoim profilu dla graczy Gamespot/PPE wystawiam 10/10, ale gra zdecydowanie zasługuje na więcej.

Mam nadzieję, iż udało mi się bez zbytniego zdradzania fabularnych szczegółów zachęcić do zagrania osobom nieobeznanym wcześniej z powyższym tytułem. Namawiam każdego lubiącego dobrze napisaną rozrywkę w postaci gry video do spróbowania przejścia tego tytułu. Dla mechaniki gry, bardzo godnie zestarzałej grafiki, muzyki, klimatu, estetyki oraz spuścizny jaką zostawia ten tytuł kolejnym generacjom gier i pokoleniom graczy. Konsole PlayStation 1 jest dziś ciężko dostępne ale zawsze można grę uruchomić dzięki PSP i PS3, oraz na modelach PS2 z kompatybilnością wsteczną.

Teraz, gdy ocaliłem świat przed zagrożeniem Metal Geara, pora odpalić remake gry na Nintendo GameCube, póki wrażenia z przejścia oryginału są jeszcze świeże. Do poczytania w części drugiej.

Statystyki z ukończenia gry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz