W czerwcu 2015 roku 18 lat skończyła manga One Piece. Jeden z moich ulubionych japońskich komiksów wszedł właśnie w wiek pełnoletności. Korzystając z tej okazji składam tutaj autorowi mangi najlepsze życzenia oraz hucznego świętowania.
One Piece - na polskie (Jeden Kawałek?) to japońska manga typu shonuen [a przynajmniej wśród tych typów kierowanych do nastoletnich chłopaków] wydawana od 1997 roku w Japonii i na całym świecie w milionowym nakładzie. Tytuł ten, adaptowany od 1999, jest jednym z rekordzistów wśród długości i popularności emitowanych seriali animowanych, ponadto będącym tytułem szalenie popularnym w wielu kręgach kulturowych, tylko w samej Japonii, gdzie z fenomenem One Pieca można się chyba w niemal każdej dziedzinie życia codziennego oscylującego wokół rozrywki i rekreacji, o festynach kosplayowych już nie wspominając.
Zdjęcia/Parki/restauracje/Live show/Statki, Wystawy, Pomnik
Zdjęcia/Parki/restauracje/Live show/Statki, Wystawy, Pomnik
One Piece autorstwa Eiichiro Ody, jest czarno-białym (później także cyfrowo pokolorowanym) komiksem regularnie ukazującym się od połowy 1997 roku w magazynie Weekly Shounen Jump, a od grudnia 1997 wydawany w formie tomików. Na grudzień wypada 18-ta rocznica tego wydawnictwa na świecie, w Polsce dostępne w druku tomiki mangi są dostępne od grudnia 2010 roku, więc to też dla wydawnictwa JPF-u pewna rocznica. Do tej pory manga ukazała się w ponad 800 rozdziałach, wydana w 80 tomach, zrealizowana w ponad 700 odcinkach anime, 12 filmach kinowych, bonusowych odcinkach i spinoffowych rozdziałach i przekuta na chyba jakiś pierdyliard gadgetów, zabawek, gier, ciuchów itp...
Tytuł ten podbił moje jak i wiele serc na świecie swoim lekko przerysowanym światem, barwnymi bohaterami, a przede wszystkim opowiadaną i rozwijającą się na przestrzeni lat historią; odrobinę bajkową otoczką, podsycaną dramatem na przemian z komedią, wszystko silnie pospinane marynistycznym klimatem. Historie początkowo z pozoru banalne, nie stronią jednak od tematów poważnych i ujmujących. Rdzeniem i pierwotnym założeniem historii jest dążenie do swych celów zawiązywanie nowych przyjaźni i walka o wyższe wartości, stawianie czoła przeciwnościom losu wciąż doskonaląc siebie w starciach z konkurentami oraz niezliczonymi zastępami wrogów, niejednokrotnie będącymi się już na starcie silniejszym od głównego bohatera, będącego spoiwem tego szalonego uniwersum. W pierwszym rozdziale poznajemy młodego, niepozornego chłopaka z prostym i wydawałoby się nierealnym marzeniem. Młodzian uzbrojony jedynie w swoje pięści, magiczną zdolność, szczery do granic absurdu uśmiech, talent do zjednywania sobie przyjaciół zarazem przysparzania wrogów oraz w szalony apetytem (także do przygód), potrafi odnaleźć się niemal każdej sytuacji rozbrajając czytelnika swoją nieposkromioną chęcią odbywania przygód. Jedni pokochają go za swoją nieprzeciętną czasami głupotę czy lekkomyślnością innym wyda się iż jego spokój ducha i nieznośną lekkością bytu jest pełna uroku.
Główny bohater tej pirackiej opowieści (gdyż dzieje się głównie na morzach) jest Monkey D. Luffy (ah, imię niosące postrach wśród żeglarzy, arrr!) wkraczający w wiek pełnoletności młodziak wyruszający samotnie na pełne morze z gorącym pragnieniem na ustach o staniu się królem piratów, zdobywcą wszystkich mórz i skarbów, czyli dokonania czegoś chyba niemożliwego, gdyż poprzedni człowiek, który tego dokonał, stał się legendą, którą chce osiągnąć każdy śmiałek pływający pod piracką banderą. Chłopakowi, oprócz tronu króla, przyświeca jeszcze kilka celów wyprawy: zebrać wspaniałą załogę nakama, przeżywać niezapomniane przygody, zawsze najeść się do syta, dopełnić obietnicy danej swemu mentorowi i jednocześnie zbawcy, przy okazji oklepując maski paru łobuzom psujących jego prosty, poukładany światopogląd o przyjaźni i braterstwie wśród dzielnych wilków morskich jaki został zaszczepiony w jego dziecięcym umyśle. Luffy, spotykając na swojej drodze nigdy nie przejmując się czyjąś przeszłością ani powodem dla którego powinien zrobić coś, w prosty sposób postanawia zachowywać się tak, jak każdy praworządny człowiek uznał by za słuszne. A jego o pomoc nie trzeba prosić dwa razy.
Aha, w dodatku posiadający nadnaturalne moce, jak to mają w zwyczaju bohaterowie tego typu mangi. Ale nie są to jakieś udziwnione moce voodoo (no może ociupinkę). Zdolności, jakie bohaterowie otrzymują po zjedzeniu przeklętego owocu są indywidualne dla każdej z wybranych postaci i niejako pewnym odzwierciedleniem ich osobowości lub charakteru. Nie będzie zbytnim spoilerem, gdy wspomnę iż Luffy po zjedzeniu takiego owocu, staje się człowiekiem-gumą, w każdym tego słowa znaczeniu.
Dlaczego pokochałem One Piece? Tytułowym ŁanPisem jest legendarny skarb pozostawiony "#gdzieś_tam" przez nie mniej legendarnego króla piratów, można w pewnym sensie porównać do nieco starszego tytułu z gatunku shounen Dragon Ball, będącego swoistym pierwowzorem, duchowym ojcem dla One Piece, gdzie oprócz wyżej wymienionych schematów budowy świata, historii i przygód mamy do czynienia z poszukiwaniem legendarnych tytułowych smoczych kul, potrafiących uczynić różne cuda ich posiadaczom. Jak zresztą przyznał autor OP, Eiichiro Oda sam w dzieciństwie był (i pewnie nadal jest, mówiąc o nim sensei - mistrz) wielkim fanem twórczości Akiry Toriyamy oraz jego uniwersum smoczych kulek, co zainspirowało go do zostania manga-ką, zaczynając od prostych one shotów, opowiadających zamknięte historyjki, z czego jedna z nich stała się protoplastą znanego nam dziś One Piece. (coś jak w stylu pilota do serialu TV). Seria Dragon Ball, oglądana przeze mnie od wczesnego dzieciństwa nadal jest i na zawsze pozostanie w moim sercu ulubionym tytułem wszech-czasów, to One Piece jest jego godnym następcą, (nieoficjalnym moim zdaniem, dziedzicem tytułu przełomowego shonena), którego wpływ na inne tytuły mang i popkultury w ogóle będzie jedynie wzrastał. I nawet teraz, mimo posiadania kilku lat więcej na karku, wciąż czuję w duchu dziecięcą radość z czytania obcując z tym tytułem.
Jeśli drogi czytelniku nie znasz One Piece, a lubujesz się w czytaniu wielowątkowej mangi, te słowa kieruję do ciebie: po ten tytuł sięgnąć naprawdę warto, jest to długa wciągająca i zabawna historia mająca mnóstwo swoistych świetnych momentów i głęboko poruszająca chwil, nie bojąca się bawić w przerysowywanie niektórych pomysłów z zewnątrz i przedstawiając je na nowo w odmienionym świetle.
Mało tego powiedzieć że sam autor Oda sensei ma kolejny powód do świętowania, gdyż 1 stycznia, skończy równe 40 lat. Połowę z tego spędził na tworzeniu One Pieca. Niech i przez kolejne tyle wena go nie opuszcza :D Jeszcze raz: Hiphiphip Huraaaa!!!
Jeśli jednak znasz już ten tytuł, to cóż jeszcze mogę dodać, wiesz na czym sprawa stoi. Nie sposób wymienić wszystkich cech One Piece, gdyż temu potrzeba więcej miejsca, czasu... ba o tym można nawet napisać pracę dyplomową jeśli się uprzeć. A pomimo osiemnastki na karku, tytuł nie stracił nic ze swojej świeżości i tempa rozwoju. Więc oby tak dalej.
I pamiętajcie. To ja zostanę królem piratów!!!